Picture: Odobiochem
To ciało niebieskie jest Ci pewnie najlepiej znane. To tutaj możemy swobodnie oddychać powietrzem. Tu latem chodzimy w T-shirtach i kapiemy się w morzach (pozbawionych żrącej siarki), a zimą wystarczy ciepła kurtka i gorąca herbata. Stąd prowadzimy wszelkie nasze badania i eksploracje, o których właśnie czytasz. Witaj w domu!
Trzecia planeta od Słońca i piąta co do wielkości, Ziemia jest największą planetą skalistą Układu Słonecznego. Jesteśmy jak na razie jedynym tak niesamowitym, znanym nam miejscem we Wszechświecie, w którym zrodziło się życie, około 4 miliardów (4 000 000 000) lat temu.
Począwszy od organizmów jednokomórkowych, przez dinozaury, aż po Ciebie.
Ale Ziemia nie zawsze wyglądała tak, jaką ją znamy. Obecny podział na 7 kontynentów jest rezultatem wielu zmian klimatycznych i ruchów płyt tektonicznych w litosferze Ziemi, tak zwanej „wędrówki kontynentów”. Zmiany w skorupie ziemskiej miały również nieodzowny wpływ na życie, które w międzyczasie odbywało się na powierzchni.
Procesy te są bardzo skomplikowane, ale do rozwiązania naszej zagadki potrzebujemy tylko uproszczonego modelu: już w okresie jurajskim i kredowym (era dinozaurów) płyta afrykańska i indyjska wraz z kilkoma mniejszymi płytami przesunęła się na północny wschód, podczas gdy płyta euroazjatycka przesunęła się na południe. Natomiast główna kolizja płyt nastąpiła po epoce dinozaurów.
Pomiędzy płytami znajdował się starożytny ocean Tetyda, który stopniowo zanikał, gdy wcześniejsze dno morza wzniosło się w wyniku zderzenia płyt. Rosnące wciąż ciśnienie spowodowane dryfem kontynentalnym ostatecznie wypchnęło płyty wysoko w górę – wiele tysięcy metrów w przypadku Alp i Himalajów.
Kształtowanie się alpejskiego krajobrazu, który dziś obserwujemy, jest stosunkowo niedawnym wydarzeniem - ma zaledwie dwa miliony lat. Jest to ciągły i wciąż trwający proces fałdowania i erozji. Gdy nowsze osady podlegają erozji, starsze, już złożone osady z czasów Tetydy uwidaczniają się, wraz ze skamieniałościami z czasów, gdy ten kawałek Ziemi leżał pod wodą.
To jest powód, dla którego obecnie można znaleźć skamieniałości morskie podczas jazdy na nartach w Alpach, a nawet podczas wspinaczki na szczyt najwyższej góry na Ziemi, Mount Everest.
Picture: Jochen Woessner. Schmidt and Kissling: Tectonics.
Picture: Courtesy of NASA
Po roku podróży jesteś na drugiej najprzyjemniejszej planecie w Układzie Słonecznym!
Kamienna pustynia wszędzie, gdzie wzrok sięga. Dowody wskazują na to, że kiedyś istniały tu rzeki i oceany, a także grubsza atmosfera, jednak to już przeszłość. Odkąd Mars utracił silną magnetosferę, wiatry słoneczne wytrącają cząsteczki atmosfery z pola grawitacyjnego. Mimo wszystko Mars oferuje swoje słoneczne czerwone plaże i przyjemną temperaturę 25 stopni °C w dzień, a brakuje jak na razie tylko… morza. Kto wie, może to już tylko kwestia czasu. Wiec nie zapomnij o kremie do opalania z wysokim filtrem ochronnym. Nie ma tu naszej niezwykłej ziemskiej atmosfery z warstwą ozonową, która chroni twoją skórę przed poparzeniem.
A teraz najważniejszy punkt - Mars zapewnia mnóstwo rozrywki!
Możesz grać w siatkówkę plażową na niekończącej się czerwonej plaży i wykazywać się swoimi umiejętnościami, skacząc trzy razy wyżej niż na Ziemi. Tylko uważaj na skafander kosmiczny przy akrobacjach.
Możesz także ścigać słynne demony pyłu - małe tornada, które zostały wielokrotnie uwiecznione na zdjęciach przez nasze łaziki.
Możesz szukać marsjańskich form życia w dawnych wodopojach, zjeżdżać na nartach po piasku z marsjańskich wydm, czy też wspiąć się na najwyższy wulkan w Układzie Słonecznym, Olympus Mons, o wysokości prawie 22km. To jest dopiero góra, dwa i pół razy większa niż Mount Everest.
Ciesz się dniem, który jest tak długi jak na Ziemi. Tylko wróć przed zachodem słońca lub znajdź porządne źródło ogrzewania, bo i tu temperatura może spaść do nawet -130°C.
Przy okazji - nie denerwuj się czerwonym pyłem, który jest po prostu wszędzie. Nie ma nawet sensu się z niego otrzepywać. Drobny pył pokrywa całą powierzchnię Marsa, od kilku milimetrów po 2 metry głębokości. A czerwony kolor jest wynikiem rdzewienia żelaza, którego jest tutaj na powierzchni o wiele więcej, niż na Ziemi. Można powiedzieć, ze Mars jest zardzewiałą planetą.
Podczas burz nawet niebo robi się czerwone (obowiązkowy widok dla instagramowiczów). Wskazówka dla niecierpliwych – za namiastkę Marsa na Ziemi może posłużyć ci stary, rozpadający się, zardzewiały samochód. Mimo, że na obu planetach nie zachodzi ten sam chemiczny proces rdzewienia, rezultaty są podobne: to ta sama rdza jak na Marsie. Więc baw się dobrze!
Picture: Courtesy of Pixabay
Pictures: Courtesy from NASA
Znajdujesz się na drugiej najcięższej planetoidzie pasu planetoid. Westa jest też najjaśniejszą znaną nam asteroidą ze względu na jej wyjątkowo jasną powierzchnię. Jako że ta planetoida ma zaledwie 525km średnicy, to przygotowaliśmy dla Ciebie krótki program zwiedzania.
Pierwszy przystanek to kratery w kształcie bałwana. Następnie zwiedzić można długie koryta wielkości Wielkiego Kanionu w USA, mimo, że Westa jest 7 razy mniejsza od naszego Księżyca. W trakcie całodniowej wycieczki możesz też wskoczyć na górę za pomocą plecaka odrzutowego z powodu niskiej grawitacji. Będąc tam możesz cieszyć się fantastycznym widokiem na Drogę Mleczną. Popijanie gorącego napoju w kosmicznym hełmie na szczycie 22-kilometrowej, centralnej góry Rheasilva. Żyć nie umierać! Obserwuj Jowisza świecącego wysoko na niebie, z jego czterema widocznymi dużymi księżycami krążącymi wokół niego. Zobacz blisko horyzontu błękitną Ziemię, gdzie historia odkrycia Westy rozpoczęła się 200 lat temu:
„Życie nie było sprawiedliwe dla Westy, drugiego najbardziej masywnego ciała krążącego w pasie asteroid.
Początkowo nikt nie mógł odkryć Westy, chociaż jest jedyną planetoidą okazjonalnie widoczną dla ludzkiego oka bez teleskopu.
Kiedy astronomowie pod koniec XVIII wieku matematycznie przewidzieli obecność planety między Marsem a Jowiszem, ochoczo skierowali swoje teleskopy ku owemu regionowi w poszukiwaniu brakującego ciała. Odkryli Ceres już w Nowym Roku 1801, następnie małą Juno, potem Pallas, zanim w końcu ujrzeli Westę w 1807 roku. Wszystkie zostały uznane za planety, do czasu. Po prawie 40-letniej przerwie zostało znalezionych o wiele więcej ciał w tym regionie, zbyt wiele dla ówczesnych standardów klasyfikacji. Po pierwszej reklasyfikacji planet, Westa i pozostałe trzy ciała zakończyły kariery planet i zostały zdegradowane do statusu planetoid.
Przed drugą reklasyfikacją w 2006 r. większa Ceres zyskała status planety karłowatej, razem z Plutonem i innymi ciałami drugiego, o wiele większego pasa planetoid naszego Układu Słonecznego za orbitą Neptuna, „Pasa Kuipera”. Dla trzech byłych planet Pallas, Westy i Juno marzenie o zostaniu planetą skończyło się na zawsze. Westa jako planeta miała najkrótszą historię istnienia ze wszystkich planet.”
W ramach pocieszenia: Rheasilvia na Weście wciąż trzyma tytuł najwyższego szczytu w Układzie Słonecznym.